Bagienne Królestwo Chlupaczy
«Dziennik z podróży królewskiego posła
trzeciej rangi, hrabiego Largo de Rilie»
Podróż do Bagiennego Królestwa Chlupaczy
«Ranek trzeciego dnia
Znaleźliśmy się na terytorium Królestwa. Bezkresne błota i trzęsawiska ustąpiły miejsca... bezkresnym bagnom i grzęzawiskom. Tylko gdzieniegdzie zaczęły pojawiać się ślady inteligentnych form życia: przerzucane kładki, oznaczenia brodów, niskie płoty i dziwne dwunogie stworzenia, których nigdy przedtem nie widzieliśmy».
«Ranek czwartego dnia
Nie mogliśmy się doliczyć jednego patrolowca i dwóch wierzchowych hauli, które przypadły w udziale żółtodziobom. Zaklinam się na swój tytuł, że to stworzenie jest większe od manierki kapitana naszej ochrony!
Naszym oczom znowu ukazywały się dziwne zwierzęta chodzące na dwóch nogach. Carl spróbował upolować jedno z nich na śniadanie. Od teraz rzeczy Carla będzie dźwigać Henri – to on wyciągnął najkrótszą słomkę... Znowu musieliśmy się zadowolić sucharami».
«Wieczór czwartego dnia
Zbliżyliśmy się do pierwszej osady błotniaków. Nawiasem mówiąc, okazało się, że to te same stworzenia, które utopiły Carla. Jutro udam się do osady na negocjacje. Muszę ze sobą wziąć zestaw dyplomatyczny, żeby mieć czym się wymieniać z aborygenami».
«Wieczór szóstego dnia
W osadzie spędziłem dwa dni. Okazuje się, że ich samce charakteryzują się wielce prymitywną inteligencją. Jednakże błotniaki posługują się magią. I tak na przykład ich myśliwi noszą kije, którymi ciskają usypiające promienie. Nasz uzdrowiciel dał im za taki kostur trzy flakony waleriany – twierdzi, że magia tkwiąca w kiju usypia lepiej i w dodatku nazajutrz rano nie boli głowa.
Błotniacy byli bardzo skorzy do kontaktu. Szklane korale i papeteria średnio ich zainteresowały, natomiast ich uwagę przyciągnął Henri, najpulchniejszy osobnik w naszym gronie. Błotniacki szaman podarował mu bukiet z jakichś przypraw, pęczek aromatycznych korzeni i zaprosił na wieczerzę. Cuciliśmy naszego tłuścioszka przez mniej więcej godzinę – specyficzne poczucie humoru błotniackiego narodu nie przypadło mu do gustu».
«Ranek dziewiątego dnia
Okazało się, że jedynymi naprawdę rozumnymi istotami wśród błotniaków są ich samice. Samce chronią je przed wszystkimi, skrywając je w błotnych głębinach i wypełniając wszystkie ich rozkazy. Wygląda na to, że samica podporządkowuje sobie prymitywny móżdżek samców, а ci zamieniają się w ich oczy, uszy i ręce... Nasz uzdrowiciel powiedział, że to jakiś rodzaj telepatii.
Ogólnie rzecz biorąc, wypełniliśmy naszą misję. Podczas gdy żołnierze zwijali obóz, ja postanowiłem poszukać prezentu dla żony. Mam nadzieję, że naszyjnik z żabich ślepi przypadnie jej do gustu...»
Ślimaczak Łowcy zdobywający pożywienie. Potrafią się nieźle maskować w gęstwinach sitowia, a ofiarę usypiają swoimi kosturami. |
|
Wojennik Wojownicy plemienia. Wyposażeni w oszczepy i drewniane tarcze. Sprawny wojownik powinien wiedzieć, jak lepić garnki i głośno kumkać, wcielając się w postać żaby byka. |
|
Blom W języku błotniackim to ktoś «duży i silny». Zdaje się, że sekrety błotnej magii tych plemion są przeznaczone nie dla najinteligentniejszych, а najsilniejszych. |